niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 1.

Obudziły mnie promienie słońca przedzierające się przez zasłony, spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 8:13. Przewróciłam się na plecy i spojrzałam w prawą stronę w Nadziei że zobaczę tam Artura. Moja nadzieja prysła tak szybko jak tylko się pojawiła, gdy zobaczyłam że go tam nie ma. Chwile jeszcze poleżałam i poszłam do toalety wziąć prysznic, wyszłam owijając się w ręcznik, umyłam zęby i przemyłam twarz. Poszłam do garderoby wybrać ubrania, a później zrobiłam makijaż, pościeliłam łóżko w sypialni i zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie. Po krótkiej chwili namysłu wybrałam grzanki z masłem czosnkowym i do tego jajecznice na maśle z dwóch jajek. Po zjedzeniu sprzątnęłam po sobie i poszłam do sklepu zrobić zakupy na obiad. Po drodze podziwiałam piękną wiosenną pogodę. Weszłam do TESCO i kupiłam składniki na spaghetti (mniam). Po zapłaceniu wyszłam ze sklepu i zaniosłam zakupy do domu. Posprzątałam trochę w domu i tak zleciał mi czas do godziny 13. Zaczęłam robić obiad. Po skończeniu wzięłam torebkę i kluczyki od auta i pojechałam na siłownie, gdzie pracuje Artur. W recepcji przywitała mnie brunetka pracująca tu od kilku lat i powiedziała, że mój narzeczony powinien być teraz w szatni i się przebierać bo skończył prace już na dziś. Pokierowałam się do wcześniej wymienionego pomieszczenia z uśmiechem na ustach. Gdy tylko otworzyłam drzwi i spojrzałam do środka z mojej twarzy zniknął uśmiech a oczy zaszły łzami, a torebka trzymana w ręce upadła na podłogę wysypując kilka rzeczy z niej zwracając tym uwagę na mnie dwóch osób kochających się w kącie pomiędzy szafkami.
-Przepraszam.-wybełkotałam ledwo słyszalnie. Schyliłam się i pozbierałam wszystko z podłogi, kątem oka widziałam jak mój narzeczony, pomyłka mój były narzeczony i blondynka z którą mnie zdradził ubierają się w pośpiechu. Ja odwróciłam się i wyszłam, łzy zasłaniały mi widoczność, a ja ani na chwile nie przestawałam biec. Nagle poczułam szarpnięcie z prawe ramie, odwróciłam się i zobaczyłam Artura z przerażeniem wymalowanym w oczach.
-Tini kochanie to nie jest tak jak myślisz.-zaczął tłumaczyć się bezsensownie.
-To nie jest tak?! A niby jak?! Wcale mnie nie zdradziłeś z jakąś blondynką.- krzyczałam gdy jednocześnie łzy spływały po moich policzkach. Złapał mnie za ramię, ale ja mu je wyrwałam i krzyczałam dalej. - A może to nie był pierwszy raz jak mnie zdradziłeś, może zdarzyło się to już wcześniej tylko ja nie miałam o tym pojęcia?!
-Zdradziłem cie jeden jedyny raz w życiu i bardzo tego żałuje i mam nadzieję, że dasz mi drugą szanse.?-spojrzał na mnie z nadzieją na co ja prychnęłam i i powiedziałam:
-Chyba rozum ci odjęło skoro myślisz, że wrócę do ciebie po czymś takim. Z nami koniec i nigdy do siebie nie wrócimy.-zdjęłam pierścionek zaręczynowy z palca rzuciłam mu go pod nogi- to chyba należy do ciebie.- Po czym odwróciłam się i z płaczem wybiegłam z siłowni. Wsiadłam do samochodu i próbowałam go odpalić co nie dawało zbyt dużych sukcesów.Otworzyłam gwałtownie drzwi i uderzyłam w coś zorientowałam się że jest to Artur.
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?!-krzyknęłam trzaskając drzwiczkami od samochodu i zamykając go na klucz.
-Porozmawiać na spokojnie, żeby móc tobie to wszystko wyjaśnić.-opowiedział.
-Tu już nie ma czego wyjaśniać z nami koniec!-krzyknęłam i odwróciłam się kierując w stronę ulicy.Za plecami usłyszałam tylko jego krzyk:
-Ja się tak łatwo nie poddam i cie odzyskam!
Wybiegłam na chodnik i popędziłam wzdłuż niego. Biegłam przed siebie nie zwracając na nic uwagi. Myślałam tylko o tym jak bardzo w tym momencie nienawidzę Artura za to co mi zrobił byliśmy przecież ze sobą tacy szczęśliwi, zawalił mi się grunt pod nogami. Biegłam wciąż tylko o tym myśląc i nie wiadomo kiedy znalazłam się na ulicy tuż pod kołami nadjeżdżającego samochodu, moje ciało przeszedł paraliż nie potrafiłam się ruszyć z miejsca i patrzyłam się tylko w punkt przede mną. Nagle poczułam jak coś leci na mnie odrzucając mnie na bok po czym ląduje na mnie, pisk hamulca w samochodzie.Spojrzałam się na mojego wybawiciela, który wyciągał do mnie rękę by pomóc mi wstać. Złapałam ją i podniosłam się do pionu. Otrzepałam się i spojrzałam na chłopaka.
-Dziękuje za uratowanie mi życia. Nie wiem jak się odwdzięczę.
-Wystarczy dobra kawa.
-Martina jestem, ale znajomi mówią na mnie Tini.-podałam mu rękę, którą on ścisnął.
-A ja ...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dodaje dziś pierwszy rozdział bo Tysia mnie namówiła chciałam dodać go jutro no ale dobra. Mam nadzieje, że spodoba wam się.
A tak jakby co to założyłyśmy aska jakby ktoś miał jakieś pytania: http://ask.fm/otworzoczynaswiat0

1 komentarz: